Spadek popytu spowodowany spowolnieniem gospodarczym wstrzymał dużą część inwestycji planowanych do realizacji w tym roku. Skoro klienci nie kupowali nowych mieszkań, deweloperzy nie mieli środków na budowę kolejnych. Utrudnienia z otrzymaniem kredytu mieszkaniowego i obniżenie jego wysokości, zamknęło błędne koło, w jakie wpadli zarówno inwestorzy, jak i nabywcy.
Próby wyjścia z impasu wspierał zarówno Rząd, tworząc program „Rodzina na swoim” – oferujący dopłaty do pożyczek na zakup mieszkania, jak i banki prowadzące od tego roku mniej restrykcyjną politykę kredytową. Deweloperzy nie mieli wyjścia, sami również musieli pobudzić popyt, najczęściej oferując swoim klientom dodatki takie jak: darmowe miejsca parkingowe, wyposażenie kuchni, czy nawet kilkunastoprocentowe rabaty. Wspólne, choć nieskoordynowane, działania przyniosły oczekiwany efekt.

Za wcześnie jeszcze na obwieszczenie końca kryzysu na rynku nieruchomości, ale kroki podjęte przez deweloperów, banki i rząd potrafiły podnieść sprzedaż, co być może uchroni nas przed brakiem nowych mieszkań w przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz